Jak go widze w filmie to chce mi sie śmiać: zawsze zgrywa największego gangstera, a i tak wychodzi na największą parówe:).
Dobry aktor:)
Dobrze prawisz. Jego rola Franka Lopeza w "Scarface" była prześmieszna. A najbardziej mnie bawił jego śmiech, którego nie brakowało, bo Frank Lopez braktycznie nieprzerwanie miał banana na twarzy ;) Szkoda, że Loggia nie żyje. Może nie był to aktor pierwszoplanowy, ale na drugim planie był znakomity.