Kondrat nie jest wcale reżyserem filmowym. On nie realizuje filmów. On przygotowuje długaśne wykładziki teologiczne (dla ludzi prostych i raczej już wcześniej głęboko wierzących) - zilustrowane jakimś tam podkładem wizualnym.
Jeśli ktoś z własnej nieprzymuszonej woli udaje się do kina na półtoragodzinną lekcję religii - jego prawo.