Fajnie by było gdyby ten film był dramatyczny, a nawet melodramatyczny. Zabrakło mi
w tym filmie spontanicznych i romantycznych randek Harry’ego i Sue. Jak ją zdobywał
(oprócz tych babeczek i akcji „złom”). Jak zabierał ją na imprezy, do kina oraz jak
spędzają razem czas marząc o przyszłości. Mało było scen gdy byli sam na sam np. w
pokoju, na spacerze itp. Zabrakło przeciwności losu, jakie mogły ich napotkać (oprócz
Alana i troszkę rodziców). Oni różnili się od siebie klasami. On zwykły skromny chłopiec a
ona piękna bogata z dobrego domu dziewczyna. (Dziś jest nawet trudno taką zdobyć) W
dodatku ojciec harre’go pracował jako szwacz u ojca Sue - właściciela szwalni. Bardzo
mało było ich jako para i jako małżeństwo w tym filmie. Chociaż było widać różnicę w
stosunku do siebie po latach.
Dziwne było to, że Harry poszedł (jako już facet przeżywający kryzys wieku średniego)
przespać się z dziwką. Przecież Sue to byłą dla niego najpiękniejsza kobieta i jego
miłość od pierwszego wejrzenia. Zdobywał ją babeczkami i „akcją złom”. Był miły,
obiecywał jej, że będzie architektem i te jego windy he. Specjalnie dla niej popierał lekcję
u pani „Smolistej plaży”, która nie była gorsza od Sue - Michelle Pfeiffer.
Podobała mi się akcja jak przy końcu filmu mimo kryzysu zachwalał żonę , że tworzą
najlepszy związek jaki zna, że jeszcze są bardziej zakochani i kochają kiedy chcą itp… na
końcu się pocałowali i snuli na nowo swą przyszłość, marzenia.
Michelle Pfeiffer miała 22 lata jak grała w tej komedii. Boska była w tym filmie i boska
jest do dziś. Ten film jest dobry, sprawny chociaż można byłoby zrobić z niego naprawdę
zajebisty 3 godzinny dramat. Zabrakło w nim troszkę rozwinięcia wątku ale podobał mi
się.