Film irytuje tak wielu, bo pokazuje, że to pokora rodzi wielkie uczynki i daje siłę do przetrwania nawet najgorszego piekła. A ta pokora płynie tylko z wiary. Tyle...Film poruszający z piękną muzyką i wartkim montażem. Ksawery Szlenkier bardzo dobrze oddał powściągliwą, a jednocześnie pełną miłości postać przyszłego Prymasa Tysiąclecia...Zresztą wszystkie kreacje są bardzo dobre, a niektóre epizodyczne wręcz poruszające. Mam na myśli rolę Roberta Czebotara. Małgorzata Kożuchowska z wielkim wyczuciem oddała pozornie delikatną Matkę Różę Czacką. Z tej delikatności płynęła jednak bezkompromisowa siła, a to udało się aktorce osiągnąć bardzo oszczędnymi środkami, czego wymagał charakter tej postaci. Warto się wybrać do kina i zastanowić czym się kierujemy w życiu - czy tym co się nam wydaje, że jest dobre, czy prawdziwym dobrem....
Ze zwątpienia, empatii, uważności. Pokora to odrzucenie dogmatów, odrzucenie każdej wiary: zarówno metafizycznej (na przykład krystowierstwo zwane niesłusznie chrześcijaństwem) , jak i tej bardziej przyziemnej (na przykład wiary w korporacjonizm etatystyczny zwany obecnie kapitalizmem). Jest jeszce waiara w naród, wiara w demokrację ... Wiara jest oznaką pychy.
EDIT: oczywiście "wiara" nie wyklucza pokory... ale w moim odczuciu mocno ją utrudnia. Zwłaszcza w religiach abrahamistycznych.