Bardzo podobny do estońskiej 'Naszej Klasy', z tym że oprócz problemów w szkole, główny bohater ma też nieciekawą sytuację rodzinną. Na szczęście autor filmu sprawił mi miłą niespodziankę i nie poszedł do końca przetartym szlakiem, czym zasłużył sobie na solidną siódemkę :)
film bazuje na sukcesach filmów z popularnym, acz wyjątkowo standardowym ostatnio scenariuszem: biedny młody człowiek, nie akceptowany przez szkolnych awanturników i z trudną sytuacją w domu dochodzi na skraj załamania nerwowego i sięga (?) po środki radykalne
można było obejrzeć Słonia, Naszą Klasę czy nawet Kwietniowe Łzy
ależ ileż można jechać na tym samym motywie
wiem że to niestety życiowe - ale jak każdy kolejny film nic nie wnosi do postrzegania problemu to po co tracić czas na siedzenie i oglądanie szlajania się głównego bohatera, czekając co też tym razem drastycznego wymyśli - czy może kupi sobie gnata, czy może wysadzi pół szkoły w powietrze? zaiste intrygująca zagadka podczas ziewania nad kolejnymi nudnymi scenami
wkład reżysera/scenariusza trochę zmieniający los zdarzeń w końcówce to już przyznanie się że ściągał pomysły innych twórców
jednym słowem żenada
dlaczego mnie nie dziwi, że jak film nudny i wtórny to już ma popularność wśród "ambitnych" znawców kina?