Nie wiem, o co chodzi ze sławą tego filmu. Nie ma tu właściwie nic poza scenografią oraz paroma, ale naprawdę tylko paroma, zabawnymi momentami. Przegadany, wiele słabego aktorstwa, słabej dykcji, dotyczy to niestety także Cybulskiego. Drewniane postaci, drewniane dialogi. Ciąg przygód, ale niewciągający, wymyślany jakby na poczekaniu, dziecinny. Trochę ciekawszy robi się w drugiej części. Jak zwykle bardzo dobra Czyżewska.
Proponuję zapoznać się z tą stroną: http://thesaragossamanuscript.info/
Będziesz wiedzieć wówczas "o co chodzi ze sławą tego filmu"
Może nie oglądałeś filmu zbyt uważnie tam nie ma słabego aktorstwa czy słabej dykcji.Drewniane postaci a w którym miejscu?
widać że gościu nie oglądał wcale, albo przysypiał, idź lepiej pooglądać amerkanckie produkcje jak ci polskie nie pasują
Nie wiem skąd się wzięło tak odważne stwierdzenie o słabym aktorstwie w tym filmie, ale ja tego doprawdy nie dostrzegłem. Oglądałem ten film wielokrotnie i za każdym razem z zapartym tchem. Zgadzam się co do pani Czyżewskiej i jej dobrej gry aktorskiej, ale nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że inne odtwarzane postacie były drewniane.
Najlepszy jest tekst: "Ciąg przygód, ale niewciągający, wymyślany jakby na poczekaniu, dziecinny". Potocki się w grobie przewraca!!!
Hej, mam taki pasek, może głupi, ale każdy Filmwebowicz powinien go przyswoić zanim zacznie się publicznie pienić
http://www.joemonster.org/p/374703/strona/4/199_1_
Zjedzcie mnie za mój komentarz do rzeczywistości, pozdrawiam Was!
częściowo się zgadzam, ale tylko częściowo. OK, każdy ma prawo do własnego zdania, nawet ktoś kto nie lubi "Rękopisu...". Jednak zwyczajne nieuctwo (bo już nawet nie niewiedza), głupota i brak wyobraźni to coś trochę innego niż wolność sądów. Po prostu sugeruję, by wypowiadał się w przyszłości w tematach, w których ma coś do powiedzenia; inaczej dyskusja na temat filmów łatwo przybiera formę: "ten był lepszy!" - "Nieprawda, bo ten!". Niech mniej sie zajmuje ooceną dzieła, a więcej uwagi poświęca znaczeniom, które się w dziele kryją.
Jeśli o "Rękopis..." chodzi to od razu powiem, ze pewna "drewnianość" czy "papierowość" postaci jest zamierzona: mamy do czynienia nie tyle z "realnymi" ludźmi i ich "realnymi" przygodami, co ze specyficznym nagromadzeniem klisz kulturowych, kalek. Postaci nie żyją tu swoim życiem, a życiem "wziętym z ksiażek". Pewnie własnie ta umowność powoduje, że niektórzy mogą to odbierać jako "dziecinny ciąg przygód". Sądzę jednak, ze odpowiedni zasób lektur zmieni nastawienie Pasażera do tego dzieła. Czasem zanim sie coś napisze warto poczytać.
Dajcie spokój. Dawniej mówiło się że ktoś "nie czuje blusa". Ale jest wolność, każdy może co chce i może On ma rację. Jak powiedział Poncjusz Piłat :"Cóż jest prawdą" ( albo; "co to jest prawda?")
i wez tu czlowieku miej inne zdanie inny gust inne poglady..... odrazu banda rzeznikow rzuca sie do gardla, pewnie psychofanow itp. gdzie wasza kultura, poszanowanie zdania innego czlowieka ??? smieszycie mnie wszyscy swoimi madrosciami :)
Wczoraj po wielu latach wrzuciłem ten film w odnowionej wersji i obejrzałem razem z rodziną i są takie wrażenia:
Ja - kiedyś podobał mi się bardziej a dziś trochę nużył i nudził ale ogólnie nadal uważam że jak na PL i tamte czasy to dobra pozycja.
Żona z początku znudzona a wciągnęła ją dopiero historia o szlachcicach i kupcach opowiadana przez cygana.
Syn nastolatek zupełnie nie załapał no może chwilami mu się podobało , to jednak film z minionej epoki ale ja z przyjemnością obejrzałem
oczywiście zgadzam sie co do wielkości i prestiżu tego filmu na swiecie i mu go nie odbieram. Jak na tamte czasy faktycznie wybitnym filmem pewnie byl. ale proby czasu nie przetrwał. Np. Nóż w wodzie choc jeszcze starszy to bardzo mi sie podobał.
Myślę że trzeba też mieć nastrój na takie coś. Może to nie nie ma wiele do tego tematu ale mnie się z tym skojarzyło. Otóż kiedyś byłem bardzo chory, miałem wysoką gorączkę, ale ponieważ zawsze uwielbiałem książki pdsunięto mi "W poszukiwaniu straconego czasu " Prousta. Nigdy tego nie mogłem strawić bo robol jestem i te wypociny pokręconego seksualnie autora to nie dla mnie. Ale jak się znowu znalazłem w takim stanie to z własnej woli to czytałem. Nawet znalazłem w tym dziwne upodobanie i dobrze że się dowiedziałem że erotyczne opisy autora dotyczą nie tej płci, którą preferuję.
O jakiej dykcji piszesz?Przecież ty jesteś Lubartowa.Tam ludzie zamiast "p" wymawiają "m", a śledzie smażycie tylko z jednej strony.
Jestem tego samego zdania. Ten film to kompletne dno, nie rozumiem skąd się wzięła jego sława. Treść żadna, dialogi beznadziejne, żałuję, że poświęciłam na niego cały wieczór. Gdyby na filmwebie była ocena "zero", oceniłabym go na zero, a tak niestety aż (!) jedynka.
Do świadomego i dającego przyjemnośc użytkowania: whisky, filmu "Rejs" i muzyki jazzowej trzeba po prostu dojrzeć. Do tego filmu tym bardziej. Życzę wiele satysfakcji z odkrywania walorów kina, w tym polskiego :)