Rosyjski „Szeregowiec Ryan”. Film przywraca do łask film wojenny, nadając mu nowy wymiar, a jednocześnie zachowując ogromne pokłady moralnej dwuznaczności.
Sierpień 1941 roku. Linia frontu przesuwa się na wschód. Trójka jeńców próbuje ucieczki. Dookoła mnóstwo wrogów, lasy są pełne niebezpieczeństw, a bagna tylko wydłużą drogę. Jest jeszcze staruszek w wiosce. Ale kim on jest? Swój? Czy obcy? W czasach Związku Radzieckiego filmy o drugiej wojnie światowej odgrywały w kinematografii rosyjskiej wielką rolę. Jednak moda na nie minęła. Film Dimitrija Meschijewa odznacza się doborową obsadą i przywraca do łask film wojenny, nadając mu nowy wymiar, a jednocześnie zachowując ogromne pokłady moralnej dwuznaczności. Nakręcony przy użyciu odbarwionego filmu kolorowego, przy zastosowaniu technologii pikselizacji scen akcji i koncentrujący się na grupce mężczyzn uwięzionych za linią wroga, film ten przypomina "Szeregowca Ryana". Przemoc przedstawiona jest tu w sposób bezpośredni i brutalny, nawet mimo odbarwienia czerwieni rozlanej krwi. Relacje między męskimi bohaterami przywodzą na myśl filmy Sama Peckinpaha, zaś kobiety z rezygnacją akceptują rolę zdobyczy wojennych. Niezwykły film "Nasi" przywołuje klasyczne motywy filmów wojennych, by ostatecznie z nimi zerwać.