Czterdzieści lat w dwie godziny. O marzeniach, rozczarowaniach, dobrych i złych wyborach, porażkach, miłości, przyjaźni. Ot, taki film o życiu, w którym każdy może znaleźć cząstkę siebie. Nie ma w nim nic nowego, innego, zaskakującego. Bo w normalnej codzienności to też nie zdarza się często. Po seansie do pomyślenia przy kieliszku wina z lekką melancholią, jak mają się nasze nastoletnie tęsknoty do miejsca, w którym jesteśmy tu i teraz. A jeżeli przetrwała przyjaźń - to pięknie.