Bylam, widzialam i jestem zachwycona. Jednak uprzedzam trzeba lubic klimat przedstawiony. Dla mnie tempo filmu spokojne( wrecz idealne do doglebnej analizy)poprzeplatane gdzieniegdzie szybsza akcja ( zazwyczaj bohaterzy sie do czegos zrywaja :))) Zdjecia, kreacje aktorskie na najwyzszym poziomie.
Tez bylam, widzialam, i daje ocene 5...
Czytalam ksiazke dawno temu, ale wydawala mi sie duzo bardziej logiczna niz ten film.
Nie wiem, gdzie tu spokojne tempo, akcja dzieje sie bardzo szybko, Poirot rozgryza wszystkie postacie z pociagu w ciagu 3 minut na podstawie... no wlasnie nie do konca wiadomo, czego. Moim zdaniem bardzo slabe jest powiazanie pomiedzy wskazowkami a wnioskami. Nie przeszkadza mi czarny lekarz czy siwy was, ale brak chwili na zastanowienie sie, co tu sie dzieje.
Jakies szybkie i niepotrzebne sceny na poczatku, ktos kogos goni, ktos ucieka, zamieszanie na statku, w pociagu, zamiast spokojnej podrozy przerwanej morderstwem i zmudnego sledztwa.
Czyli według Ciebie lepiej nie iść? :( , pomijając już fakt, że chyba każdy wie jakie jest zakończenie? No chyba, że są zmiany w stosunku do książki?
Byłem dziś i mam takie samo zdanie na temat filmu. Moim zdaniem film zrobiony na siłę, bez emocji i bez logiki.
Dokładnie, brak logiki to główna wada tego filmu. Nagle Poirot podaje fakty, tak jakby w google przeczytał...
To bardzo błyskotliwy człowiek. Doszedł do tego na podstawie rozmów, dowodów, ciągu wydarzeń i wieloletniego doświadczenia. Jego wersja zmieniała się z każdą kolejną poszlaką ale nie dzielił się nią, trzymał dla siebie. W końcu umysł wszystko ze sobą połączył. Ja widzę tu sztywną logikę, nie jej brak. Jeśli nigdy nie udało Ci się rozwikłać trapiącej Cię zagadki idąc tropem poszlak to nie mamy o czym rozmawiać.
Rozumiem, że film się może nie podobać, ale żeby wystawić 1/10? Obejrzyj tegoroczne Geo-Disaster (Geokatastrofa) i sprawdź czy te 1/10 które wlepisz jest sprawiedliwe dla obu filmów.
Wiem, że są gorsze filmy, ale moja ocena wynika z rozczarowania. Byłem nastawiony na dobry film, miałem duże oczekiwani.
pewnie może się podobać, jeśli nie zna się książki ani nie widziało poprzednich filmów - jak w moim przypadku.
Tak właśnie oceniałem ten film. Nie czytałem książki. Nie będę się doszukiwał spójności. Film jako film był dobry.
Zgadzam się, nie wiadomo na podstawie czego połączył wątki bo wskazówek było mało. No i zawiodłam się,bo na końcu zrezygnował ze swoich przekonań. Tak się dzieje jak hollywood dopada piękne historie,to samo stało się królem Arturem Richiego.Cios
zgadzam się, w mojej ocenie za szybki, mało zwrotów akcji, brak napięcia i samo rozwiązanie takie, nijakie.
W strszych wersjach było bardziej zagadkowo, tu nie było poszlak, faktów które naprowadzałyby widza z przypuszczeniami, kto jest winny itd. Tu była śmierć, przesłuchanie i rozwikłanie, bez żadnych sugestii, kierunków dochodzenia, od tak wszyscy mieli powód ale nie było dotarcia do tego a jedynie rozwiązanie na koniec co trochę rozczarowało. A początek filmu i przesadne ukazywanie Herculesa jako pedanta, aż obraża inteligencję, bo jajka, krawat i kupa to trochę byt dosadne. oceniam na 6. Aha jeszcze jedno, wielu super aktorów, totalnie niewykorzystanych, nikt nie zbudował choć namiastki osobowości bohaterów.
Podpisuję się pod oceną, ale dodam mały minus za komputerową scenografię ocierającą się o kicz. Reszta jest w konwencji kryminalnej bajki. I z tego powodu odpuszczam krytykę wszechwiedzy Poirota. Wpisuje się ona w konwencję filmu. Depp, Pfeiffer, Cruz, Defoe i Dench wymiatają, jak zawsze. Wąs Poirota irytuje. Daję 7.
Również po obejrzeniu i mimo że jestem wielbicielką Davida Sucheta, to uważam, że Kenneth Branagh dał radę. Początek irytujący, ale później zdecydowanie lepiej. Obsada perfekcyjna. Co do zakończenia: może to jest szybkie i nielogiczne, ale nie miał to chyba być film przedstawiający strumień świadomości H.P., bo gdyby tak było, pewnie jeszcze dzisiaj siedziałabym w kinie. Tak wiem, można w lepszy lub gorszy sposób zaprezentować skróty, ale tu aż tak tragicznie nie było. 7/10
Tuż po seansie twierdzę, że moje oczy i mózg zostały zgwałcone. To co jest najważniejsze w Poirocie zostało zastąpione tanim efekciarstwem i gównianym procesem dedukcji, który ma w sobie tyle z logicznego i psychologicznego, co porównanie cegły z deską... Ktoś nie przemyślał tego filmu.
O ile Poirot jest znośny (na pewno lepszy niż Molina), tak cała reszta już niestety jest wydmuszką sensownych aktorów, których zebrano w latach '70. Szczyt bije tu murzyn, węgierski dyplomata trudniący się czymś co można określić krzyżówką capoeiry z rosyjskim baletem i szef składu. Przykro mi, bo fabułę zachwalałem dziewczynie, z którą umówiłem się do kina i liczyłem na przynajmniej dobre widowisko, a gdyby nie ona to bym wyszedł po połowie.
Oczy krwawiły mi bardzo długo. Kotwica do kontynuacji (Śmierć na Nilu) jest tak gówniana jak historia, która zaczyna się po zatrzaśnięciu drzwi składu Orient Expressu...
Nie powinno się gwałcić tego kryminału w tak bezmyślny sposób :( Odradzam!!!
to nie może być "śmierć na nilu", bo Herkules znał ofiarę przed jej śmiercią- tu jest powiedziane, że jedzie rozwikłać zagadkę.
bardziej pasowałoby "morderstwo w mezopotamii".
http://www.filmweb.pl/news/%22%C5%9Amier%C4%87+na+Nilu%22+w+drodze+na+ekran-1258 94
"Kasowy sukces "Morderstwa w Orient Expressie" sprawił, że wytwórnia 20th Century Fox dała zielone światło dla realizacji sequela.
Podstawą scenariusza stanie się kolejny kryminał Agathy Christie, "Śmierć na Nilu". "
o, to tego nie czytałam. za to, przeczytałam wszystkie agaty ;-)
i nie pasowała mi do tego "śmierć na nilu"
Mi też nie pasuje. Ciekawe jak z tego wybrną. Chyba że wezwą Poirota do innej sprawy i wracając natknie się na tę zbrodnię...
A Christie jest świetna. Kenneth niespecjalnie pasuje do jej opisu Poirota, ale z drugiej strony, takie odświeżenie postaci i jej uatrakcyjnienie (bądźmy szczere, Branagh jest przystojny) może się okazać strzałem w dziesiątkę.
Zdjęcia, kostiumy - może i tak, ale gra aktorska? Ten film udowadnia, że można wrzucić kilku niezłych aktorów do filmu i żaden z nich nie zagra, bo na dobrą sprawę nie ma kiedy. Dla mnie sam Kenneth Branagh nie dał rady i jako aktor - jego Poirot jest nijaki, i jako reżyser - bo zrobił film może i ładny wizualnie, ale nudny. Tam nie ma gdzie rozwiązywać zagadki - bo Kenneth szybciutko wszystko wyjaśnia, jak nie jako Poirot to reżysersko. Dla mnie to 4/10 a i to tylko dzięki oprawie wizualnej.
(może jak ktoś nie zna książek Christie, nigdy nie oglądał żadnego serialu/filmu z Poirotem to mu się ten film spodoba, ale inni raczej się rozczarują.)
Może zachwycona nie jestem, ale przynajmniej nie mam po seansie niesmaku jak po zobaczeniu odcinka serialu, w którym Poirot grał David Suchet. Pewne rzeczy, jak choćby scena postrzelenia Poirota, były wepchnięte niepotrzebnie. Ta historia nie potrzebuje pościgów i strzelanin. To, co zrobili z hrabiostwem Andrenyi było żenujące. Dystyngowany dżentelmen zredukowany do lubującego się w bójkach furiata. Fuj. Zrobienie z nich "artystów" to masakra, tym bardziej w zestawieniu z bagażem dyplomatycznym. Zabrakło mi też tego, jak Poirot mówił, że (UWAGA!!! SPOILER!!! dla tych co nie oglądali ani nie czytali książki) z trzynastu podejrzanych tylko jedno jest niewinne i że hrabia zajął miejsce żony. W powieści czuć było tą ogromną miłość jaką hrabia czuł do żony i jej przywiązanie. Tutaj... Tutaj sprawiali wrażenie przyćpanych gwiazdek.
Ogólnie dobrze się to ogląda, nawet jeśli Poirot w wykonaniu Branagha trochę za bardzo przypomina Sherlocka Holmesa z serialu BBC czy filmów Ritchiego. Wielkie brawa dla niesamowitej Michelle Pfieffer. Jej interpretacja pani Hubbard może nie była wierna tej książkowej, ale równie fascynująca i dramatyczna.
Michelle była niesamowita. Uwielbialam Agathe Christie, Poirota..sam film mnie nie powalił, ale jej rola.. Uroniłam parę łez, niesamowita.
Dokładnie. Film nie powala, ale ma swoje momenty. Michelle to zdecydowany plus. Choć na Morderstwo na Nilu też się wybiorę.
Moim zdaniem przepiękne zdjęcia, gra aktorska na poziomie. Trudno coś nowego wymyślec i przyzwyczaić się do innego Poirot jak tyle odcinków serialu nakręcili z Davidem Suchot... Ja jestem za tym filmem, warto zobaczyć