Tego jestem pewien, ale do końca nie wiem czy Wajdy, czy może moja.
Czy to ja jestem tępy i tego filmu nie zakumałem, czy jednak Wajda zrobił film, który w ogólnym rozrachunku okazuje się być, delikatnie mówiąc, nieudanym?
Rozumiem ogólny zamiar, chęć pokazania tego dramatu pseudo- wolności, tęsknoty za Ojczyzną itd. Moim zdaniem jednak reżyser nie potrafił sprecyzować co tak naprawdę chce przekazać. Wyszedł z tego niespójny bełkot, zlepek nieudolnie metaforycznych scen, które są okropnie chaotyczne. Sceny nie wynikają z poprzedzających, sprawiają wrażenie jakby wrzucono je do kotła i solidnie zamieszano. Oczywiście nie jest tak przez cały film. Kilkukrotnie udało się wpleść w to wszystko interesujące i mądre kwestie. Myśli jest tu na prawdę wiele, ale niestety gro z nich to ślepaki. Tym niemniej kilka razy do mnie trafiły, szczególnie podobała mi się kwestia: "Żeby żyć, trzeba zapomnieć". Piękne słowa i to nie jedyne jakie w tym wartościowym, jakby jednak na to nie patrzeć, filmie padają. Szkoda tylko, że proporcja rozkłada się mniej więcej 50/50.
I do tego wszystkiego jeszcze tragiczna, powtarzam TRAGICZNA realizacja!
Beznadziejne zdjęcia i montaż o dźwięku już nie wspominając....
Kolejny, po "Śmierć jak kromka chleba" Kutza, film ,który myślał, że historia przemówi sama za siebie i uczyni z niego arcydzieło. Wajda się chyba nie napracował. Swoją drogą, jak już wspomniałem film Kutza, to powiem, że jest w nim kilka podobieństw do "Krajobrazu po bitwie". Pomijając kwestię zbytniego przedłużania scen, bliźniaczo podobne są do siebie obrazki z mszy świętej. Zarówno tu jak i u Kutza mamy trochę podobnych ujęć i niemalże identyczną, przeciągniętą scenę Komunii Świętej. Poza tym mieszkańcy obozu w jednym ujęciu wygladają identycznie jak armia strajkujących górników, a raczej odwrotnie;)
Cóż, rewelacyjny "Kanał" rozochocił mnie na "Krajobraz po bitwie", niestety te dwa filmy okazały się zupełnie różne i o ile pierwszy mogę smiało nazwać arcydziełem, to ten drugi muszę zaliczyć do porażek.
To, co ratuje w pewnym stopniu film Wajdy to wspaniała rola Olbrychskiego. Niestety to za mało, żeby nie uznać czasu przeznaczonego na seans za stracony.
5/10
Slowik,
Myślę, że w zrozumieniu "Krajobrazu" mogła by znacznie pomóc lektura opowiadań Tadeusza Borowskiego, szczególnie "Bitwy pod Grunwaldem". Moim zdaniem sposób w jaki film jest zrobiony koresponduje ze stylem opisywania rzeczywistości Borowskiego. Dodatkowo Wajda umiejętnie wprowadził elementy różnych opowiadań w szkielet jednego wybranego. Myślę, że masz trochę racji z chaosem, aczkolwiek jest to droga do pokazania absurdu sytuacji ?byłych? więźniów obozów. Jasne, że wszystko można zrobić inaczej i rozumiem też Twoje zdanie :)
Pozdrawiam
Styl opowiadań Borowskiego jest gorzki i ironiczny, i to właśnie jest dla mnie jednym z najważniejszych elementów jego dzieł, natomiast film ten (poza wspomnianą już rolą Olbrychskiego) jest całkowicie pozbawiony emocji, pod koniec nużący, brak mu destrukcyjnej siły. Jedyne co może tutaj poruszyć to cytaty i opisy żywcem przeniesione z Borowskiego.
właśnie! I Borowski jest oszczędny, a w filmie Wajdy mamy jakieś takie "nienapasienie" obrazami, które się nie kleją i aktorami, którzy też się nie kleją, szkoda Celińskiej, Olbrychski jak zwykle gra siebie, czyli nie gra
Warto przeczytać opowiadania Borowskiego przed obejrzeniem tego filmu - to fakt. Jednakże nie jestem w stanie ocenić "Krajobrazu po bitwie" na więcej jak 6 z tego względu, że był, według mnie, odrobinę nużący. Pierwszą połowę filmu oglądało mi się rewelacyjnie, w czasie drugiej - nie mogłam do końca wysiedzieć.
Czegoś niestety zabrakło. Emocji? Chyba tak. Bohaterowie z "Bitwy pod Grunwaldem" wydają mi się być zupełnie inni od tych, których widziałam w filmie. Nie poruszyl mnie tak, jak chyba powinien poruszyć film o tematyce wojenno-obozowej.
Zgadzam się częściowo z opinią Slowika. W filmie już na początku raził poraził mnie wygląd więźniów. W obozach raczej nie ubierano się w tak gustowne pasiaste wdzianka. Film faktycznie robi wrażenie niespójnego. Nie chcę tutaj wyrażać jakiś profesjonalnych/technicznych opinii, zbyt małą mam wiedzę na temat filmu, aby to robić, ale czysto subiektywnie uważam, że "Krajobraz po bitwie" nie porusza. Po za tym oglądając film, w którym pokazuje się ludzką tragedię, rozterki, nie liczą się tylko mądre słowa, ale również dobrą oprawę. Całe otoczenie wydaje się być przekoloryzowane. Główną atrakcją filmu Daniel Olbrychski, fenomenalna kreacja.