Szczerze mówiąc, zawiodłam się. To, co mnie na pewno poruszyło to niewątpliwie muzyka
oraz sceny z "balem manekinów". Poza tym, niektóre sceny niepotrzebnie się rozciągały,
albo były po prostu o niczym, może jakby na siłę wciśnięte. Bardzo mało było tej kobiety w
KAPELUSZU. Właściwie jedna scena. Nawiązanie do tytułu naprawdę minimalne.