Jak dla mnie, ten film to najlepsze i najprostsze w historii filmów antywojennych pokazanie, jak szybko wojna niszczy warstewkę kultury na przeciętnych jednostkach ludzkich. Efekt jest wzmocniony przez pokazanie fikcyjnej, a nie jakieś konkretnej, wojny i umieszczenie jej w realiach Szwecji - kraju, który w czasie najstraszniejszych wojen światowych był neutralny. Od statecznego, mieszczańskiego dobrobytu do kanibalizmu - to najkrótsze streszczenie fabuły.
Film oglądałem w telewizji, chyba w latach '70,. i zapadł mi głęboko w pamięć. 8/10.